Camino we dwoje

Zapiski, przemyślenia, wskazówki z drogi

Nowy rozdział: Camino we… troje

Nowy rozdział: Camino we… troje

Pierwotnie ten wpis miał być zatytułowany inaczej. Pierwsza część tytułu mogła brzmieć: „Miało być tak pięknie…”. Dlaczego? Mieliśmy w styczniu plan na kilka wpisów i lekkie rozkręcenie bloga. Napisaliśmy i opublikowaliśmy informację o gościnnym udziale Sylwii w podcaście o Projekcie Busola. W połowie stycznia mieliśmy odebrać dyplomy po ukończeniu studiów podyplomowych ukończonych razem na UKSW (na ich temat na pewno jeszcze napiszemy 🙂 ). Mieliśmy jeszcze kilka pomysłów… Podsumować ostatecznie możemy to pełnym, planowanym tytułem: „Miało być tak pięknie… a jest jeszcze piękniej!”.

Rodzicielstwo

Dlaczego jeszcze piękniej? Równo trzy miesiące temu, na świat przyszedł nasz syn, Jan 🎉❤️. Janek urodził się kilka tygodni przed czasem, zmuszając nas do szybkiej weryfikacji planów i zmierzenia się z nową sytuacją. Zawiesiliśmy tymczasowo naszą aktywność na różnych polach, szczególnie tych społecznych. Skupiliśmy się na priorytetach.

Czemu piszemy o tym dopiero teraz? Uważamy, że trzy miesiące to jest już dobry czas, żeby podzielić się tą informacją ze światem. Początkowy wyrzut hormonów, który podtrzymywał nas przy jeszcze dynamiczniejszym niż na codzień funkcjonowaniu, minął (a przynajmniej tak nam się wydaje). A mógłby on zaburzyć naszą perspektywę. Pojawiły się problemy, na które możemy spojrzeć bardziej trzeźwym okiem. Zaczęliśmy uczyć się żyć w nowym schemacie. Nie budujemy już tylko relacji małżeńskiej, ale nie zapominając o jej rozwoju, na jej bazie staramy się mądrze zadbać o nowego członka rodziny.

Relacja małżeńska

Wyzwaniem pozostaje to, żeby nasza relacja małżeńska przeszła tę próbę, a miłość wyszła z tej próby jeszcze bardziej zahartowana. Odnosząc się do tego, co mówiliśmy narzeczonym na kursach, które współprowadziliśmy w ubiegłym roku kalendarzowym:

To miłość małżonków do siebie jest źródłem ciepła rodzinnego. Nie miłość każdego z małżonków do dzieci z osobna, ale właśnie przykład i energia płynąca z miłości małżeńskiej.

Presja, większe zmęczenie i stres sprawiają, że trudniej o wdrażanie teorii w praktykę. Ale tę nową sytuację traktujemy jak okazję do dodatkowego rozwoju: nas jako osób i nas w relacji małżeńskiej. Weryfikujemy nasze przekonania, dopracowujemy schematy. Widzimy jakie popełniamy błędy. Przed niektórymi sami przestrzegaliśmy na kursach (komunikacja!). Ta wspomniana presja, większe zmęczenie, stres – są dla nas niczym symulacja pola walki dla żołnierzy, którzy do tej pory ćwiczyli tylko na lokalnym poligonie.

W relacji 1 do 1 były chwile, gdy bywało trudno. Teraz dodatkowe czynniki i dodatkowy członek rodziny sprawiają, że nasze słabości się uwypuklają i są jeszcze bardziej widoczne. Ale dzięki temu wiemy nad czym mamy pracować. Z drugiej strony widzimy, jak praca nad relacją w okresie narzeczeństwa i pierwszych latach małżeństwa, pozwala nam na „zbieranie” tego, co udało się wypracować. Może dzięki temu wszystkie talerze wciąż są całe 😄.

W przyszłość patrzymy z nadzieją i cieszymy się z narodzin naszego kochanego Synka!

Witaj świecie!

📷: Natalia Łapińska

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Powrót na górę